Rodzinna pasja Zabłockich

10 lipca w Muzeum Ziemi Wieluńskiej miała miejsce wystawa prac Wacława Zabłockiego z Lututowa, rzeźbiarza zamiłowanego w twórczości ludowej, pasjonata demonologii. Na wystawie można było podziwiać nie tylko rzeźby, ale też rękodzieło artystyczne jak chociażby bibułkarstwo, wycinanki i obrazy malowane na szkle. Twórczością ludową rodzina Zabłockich pasjonuje się od wielu lat. Wystawę uświetnił występ Kapeli Ludowej Lututowianie.

W niedzielę 10 lipca w Muzeum Ziemi Wieluńskiej miało miejsce otwarcie wystawy prezentującej twórczość Wacława Zabłockiego z Lututowa, rzeźbiarza, twórcy ludowego, na co dzień dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Lututowie. Pasją rzeźbiarstwa i twórczością ludową zaraził małżonkę Annę i syna Łukasza, którym także bardzo bliska jest kultura ludowa, a których prace także można było podziwiać na wystawie w Wieluniu. Wacław Zabłocki w swoich cennych zbiorach posiada wiele legend i opowieści o strzygach, strachach, upiorach, o rzucanych urokach…itp. Zainteresowanie demonologią przełożyło się na jego prace. Jednopostaciowe rzeźby przedstawiają wiele z tych demonicznych postaci. Jest znakomitym bajarzem, a opowieści zasłyszane i spisane podobnie jak artykuły o sztuce ludowej jego autorstwa znane są czytelnikom ITP.

Wydałem drukiem zbiór; opowiadań i bajań ludowych pod tytułem „Borusowe bajania” mówi Wacław Zabłocki. Od 1992 roku zrzeszony jest w STL, a w latach 1992 – 1998 pełnił funkcję Prezesa Zarządu Sieradzkiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Od tego też roku został dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Lututowie, gdzie organizuje warsztaty w zakresie wycinanki, zdobnictwa, rzeźby oraz warsztaty w zakresie; haftu, plecionkarstwa i malarstwa na szkle. Zakończeniem warsztatów są wystawy rękodzieła ludowego. Przy GOK działa Kapela Ludowa, która odnosi szereg sukcesów i zdobywa nagrody na różnych festiwalach i przeglądach. Zabłocki promuje w kraju i za granicą gminę Lututów i twórców ludowych. Dla wielu z nich GOK jest tym miejscem, gdzie po raz pierwszy swoje prace mogą pokazać szerszemu gronu osób.

W dalszym ciągu istnieje potrzeba aktywnej działalności, popularyzującej twórców ludowych i ich dorobek. Bez nich trudno mówić o polskości. Deklaracje mówiące o dziedzictwie narodowym, małych ojczyznach, bez całego dorobku wsi polskiej będą tylko pustymi hasłami dodaje Zabłocki.

Wystawa w Muzeum Ziemi Wieluńskiej spotkała się z dużym zainteresowaniem.

Obecny na wystawie Wójt Gminy Lututów Józef Suwara podkreślił jak ważnym jest w życiu mieć pasję. Władze gminne wspierają kulturę ludową, która dla Lututowa jest doskonałą promocją. Rodzinę Zabłockich można spotkać na wielu imprezach plenerowych w powiecie wieruszowskim i nie tylko. Pani Anna specjalizuje się w zdobnictwie, tworzy piękne bukiety z bibuły, maluje na szkle również rzeźbi. Syn Łukasz wzoruje się na pracach ojca, rzeźbi figury jedno i wielo- postaciowe, na organizowanych w całym kraju plenerach o tematyce historycznej, ludowej i religijnej. Pani Anna rzeźby męża i syna pokrywa polichromią, aby uzyskały właściwy koloryt. Wernisaż uświetnił występ kapeli ludowej Lututowianie. Wystawę w Muzeum Ziemi Wieluńskiej będzie można zwiedzać do 11 września.

Jerzy Przybył

Rozmowa z Wacławem Zabłockim

Pana Wacława Zabłockiego poprosiliśmy o kilka zdań na temat rodzinnej pasji Zabłockich i ich zamiłowania do sztuki ludowej.

Anna Świegot. Żona Anna rzeźbi świątki, syn Łukasz motywy religijne, a pan postacie demoniczne. To fajne uzupełnienie? Ale ekspozycja w muzeum to zaledwie niewielka część pańskiej i rodzinnej twórczości. Skąd i kiedy wzięła się ta pasja? Jakie były początki zafascynowania kulturą ludową?

Wacław Zabłocki. Najpierw były to kontakty sporadyczne. Pierwsze wycinanki w latach 70-tych. Poznanie twórczości innych twórców ludowych w Muzeum Ziemi Wieluńskiej. Potem pierwsze próby rzeźby i sprzedaż ich poprzez Cepelię w Łodzi. Jeśli rozłożyć to na całe życie to był to proces bardzo powolny. Nabrał szybkości, kiedy zacząłem pracować w GOK w Lututowie. Warsztaty z dziećmi z rzeźby, wycinanki, zdobnictwa. Kiedy udało się otrzymać dotację dodatkowo warsztaty malarstwa na szkle, plecionkarstwa, haftu, koronki. Natomiast wierzenia ludowe, bajki, legendy interesowały mnie od początku.

AŚ. Jest pan znanym popularyzatorem folkloru i tradycji ludowej. Gdzie jeszcze były wystawiane pańskie prace?

WZ. Na wystawach zbiorowych po konkursach organizowanych w Wieluniu, Sieradzu, Łodzi, Kluczborku, Radomiu. A ponadto we własnym zakresie; na dożynkach prezydenckich w Spale, Warszawie, Łodzi, Brodnicy, Sycowie, Grabowie, Zduńskiej Woli, na festynach, dożynkach wszędzie tam gdzie mnie zapraszali.

AŚ. Jest pan zdaje się jedynym bajarzem ludowym regionu lututowskiego. Zna pan wiele legend związanych z Ziemią Lututowską. Z jakich źródeł czerpie pan informacje o minionych czasach?

WZ. Od ludzi z terenu gmin; Lututów, Klonowa; podczas rodzinnych spotkań, uroczystości, na pierzokach i w rozmowach z ludźmi starszymi, którzy mają dużo czasu i nie mniej wiadomości, najlepiej zajrzeć na koniec zbioru bajek „Borusowe bajania”;

AŚ. Dba pan o zachowanie dziedzictwa kulturowego i ma pan w tym kierunku wybitne zasługi. Wielu osobom znane są zebrane przez pana przekazy starszych ludzi o rzucanych urokach, przesądach, błędnych ognikach, strzygach czy dzisiaj zdarzają się jeszcze podobne sytuacje?

WZ. Teraz takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko; czasem jeszcze kogoś wodzi, czasem marnują się kurczęta lub króliki jak ktoś ma złe oko, ktoś widział dziwną mgłę inny czarnego psa bez nóg, ktoś inny słyszał kroki, a jak wyjrzał za drzwi to nikogo nie było, ludzie najczęściej wstydzą się przyznawać do tego typu zdolności, bo ich uznają za ciemnych i zabobonnych. Sam nie doświadczyłem niczego podobnego chociaż nie raz kusiłem los. Raczej mogę powtórzyć za Mickiewiczem, że czucie i wiara ludzi bardziej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko.

AŚ. Wystawie w Wieluniu towarzyszyła muzyka ludowa w wykonaniu kapeli Lututowianie. Jako dyrektor GOK Lututowie od wielu lat jest pan opiekunem kapeli, rodzimych twórców ludowych i osób utalentowanych. Czy może pan wymienić osoby ze środowiska twórczego gminy Lututów?

WZ. To jest temat na oddzielny wywiad; musiałabym mówić o około 40 osobach, które przewinęły się przez kapelę. W przeszłości o sukcesach kapeli decydowali skrzypek z Łęk Władysław Szymczak, Leokadia Grąbkowska wraz z wnuczkami, Zygfryd Grąbkowski, Stefan Kubasiewicz. Obecnie główni muzycy, którzy zajęli I miejsce na przeglądzie „Od kujawiaka do oberka” w Sieradzu to; skrzypek, akordeonista Zbigniew Szczepański, klarnecista Bogdan Szczepański, basista Kazimierz Gruchot, bębnista Tadeusz Majchrowicz, akordeonista i solista Robert Łuczak, solistki; Agnieszka Szczepańska, Ania Szczepańska, Magda Kowalska, Ilona Sobieraj, Kasia Kalus, Agnieszka Kalus, Magda Kalus. Ale również cała rzesza rękodzielników; czterech plecionkarzach, pięciu malarzach, przynajmniej dwadzieścia hafciarkach i koronczarkach,

AŚ. Czy ekspozycja, którą widzieliśmy w Muzeum Ziemi Wieluńskiej będzie wystawiana w powiecie wieruszowskim?

WZ. Raczej nie, bo kto dysponuje taką salą i możliwościami organizacyjnymi i możliwością wyłączenia z użytkowania pomieszczenia na dwa miesiące. Raczej na to pytanie można odpowiedzieć pozytywnie ale w przeszłości. Wystawa ta gościła w GOK w Lututowie w miesiącu styczniu i lutym. Oczywiście prac ze zbiorów muzealnych nie było. Za to było trochę prac syna mniej ludowych bardziej profesjonalnych. Dodatkowo była wzbogacona o prace pań biorących udział w warsztatach haftu i koronki 7 lat temu i nowe prace Pań; Janiny Kaczmarek i Teresy Majchrowicz z Lututowa. Wystawę zwiedzali uczniowie z Gimnazjum, Zespołu Szkół Rolniczych ale najliczniej ze Szkoły Podstawowej bo praktycznie wszystkie klasy. Natomiast próby zaproszenia dorosłego społeczeństwa się nie powiodły. Zawsze możemy zorganizować wystawę objazdową. W szkole czy innym budynku adaptujemy większe pomieszczenie i na ścianach rozwieszamy; hafty, koronki, wycinanki a na stołach rzeźby. Na kolejnych lekcjach opowiadam o wsi, życiu, pracy, legendach regionalnych i wierzeniach.

Poniżej jedno z bajań opracowane przez Agnieszką Szczepańską, oparte na relacji ludzi z okolic Lututowa.

Jak szatana z kobiety wyganiano

Różne sie ludziom biedy i nieszczęścia przytrafiają. W jedną kobite to szatan wstąpił. Jak to sie stało nikt nie wiedział. Czy to sobie zły sam upatrzył? Czy też z czarów? A może ktoś jej zadał z kromką chleba. Dał jej zjeść i ledwo zjadła to zachorowała. Chora była tak że nie wiem a jeść to nic nie mogła jeno świńskie żarcie z plewami. A cały czas coś w niej krzyczało i nakazywało; bluźnij, pluj, rób źle. Jak coś źle zrobiła-jak posłuchała tego dyjabła to jeszcze coś zjeść mogła. W domu to nikogo nie poznawała. Jak już na nią żadnej rady nie było to ludzie kobietę wzieni i zaprowadzili do kościoła. Na siłę, bo sama iść nie chciała ale w czterech chłopa jej poradzili. W kościele już czekał ksiądz ale nie taki zwykły ale specjalny. Sprowadzili go od Kalisza. Kobite położyli krzyżem, tyłkiem do góry. Ksiądz stanął nogami na trzech palcach każdej ręki kobity i zaczon szatana wypędzać przez zaklęcia i przez liturgie. Jak ksiądz zaczon czytać pismo święte i kropić wodą święconą to dyjabeł nie mógł wytrzymać i zaczon się z księdzem kłócić. – Księdzem jesteś a grzeszyłeś, wódkę i wino piłeś. – Tak piłem ale się biskupowi spowiadałem i pokute odbyłem. – Z kobitą nieobyczajną cieleśnie zgrzeszyłeś. – Zgrzeszyłem ale żałowałem i odpokutowałem wszystko. – Klołeś bezbożnie i w Pana Boga zwątpiłeś. – Też odpokutowałem i na łono kościoła wróciłem. I tak było ze wszystkim co dyjabeł mu zarzucał. Jak już dyjabeł nie wiedział co mu więcej powiedzieć to ksiądz jeszcze jedno mocne zaklęcie powiedział i kobita padła bez zmysłów. A w kościele w oną chwilę to rozległ sie jęk taki i wiatr sie zerwał i szum wielki. Okno pod sufitem to całe z ramą wyleciało. To dyjabeł uciekł ze złości bo nie mógł księdzu nic poradzić. Kobita powoli do sił przyszła. Zaczena rodzinę i znajomych poznawać. Ludzie ją do dom odprowadzili. Przeżyła jeszcze wiele lat i była taka jak wprzódy. A z tego czasu jak miała w sobie szatana to nic a nic nie pamiętała.

Wierzyc nie wierzyć posłuchać warto. Rodzinie Zabłockich gratulujemy wspaniałej wystawy.

Anna Świegot

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments